# #
 

Polsko-chiński sojusz mundurowy

Alina Treptow

Ubierający żołnierzy Unifeq rośnie jak na drożdżach w Europie i coraz śmielej spogląda na armię zza Wielkiego Muru.

Polskie firmy dobrze sobie radzą na rynku odzieży mundurowej. Wymagania są specyficzne, ale jest o co powalczyć — tylko w Polsce publiczny płatnik wydaje na odzież około 400 mln zł rocznie. Unifeq, firma szyjąca w kooperacji z chińskim partnerem odzież dla wojska, najlepiej radzi sobie jednak poza Polską. Gdy pięć lat temu zaczynała działalność, pierwsze kontrakty zdobywała nie dla rodzimej, ale szwedzkiej armii. Ostatnio odniosła sukces na rynku brytyjskim.

— Wygraliśmy przetarg na dostarczenie 1 mln sztuk wojskowych koszul wyjściowych, między innymi dla wojsk lądowych, lotnictwa i służb pomocniczych. Kontrakt jest wart kilka milionów funtów — informuje Piotr Waldemar Kowalik, prezes warszawskiego Unifequ.

Jak twierdzi, konkurencja w europejskich przetargach jest bardzo duża, średnio startuje 15-16 firm. W Polsce jest ich mniej, co wynika między inny ze specyfiki zamówień — wymagań, specyfikacji, która z miejsca uniemożliwia części firm wystartowanie w przetargu, krótkiego czasu realizacji oraz bariery językowej (w Polsce nie prowadzi się przetargów w języku angielskim).

— Startujemy w Polsce , ale największe sukcesy odnosimy za granicą. Obecnie mamy podpisane kontrakty warte 100 mln zł [będą realizowane w ciągu najbliższych kilku lat — red.]. Przychody w ubiegłym roku wyniosły 75 mln zł, dla porównania rok wcześniej było to 20 mln zł. W tym roku mamy ambicję co najmniej powtórzyć zeszłoroczny wynik sprzedaży — mówi Piotr Kowalik jr, współwłaściciel Unifequ. Spółka wzięła też na celownik Norwegię, Hiszpanię, Austrię, a nawet Australię i Chiny.

— W Hiszpanii złożymy ofertę na dostarczenie kamizelek ostrzegawczych dla gwardii cywilnej, a w Australii — na specjalistyczną bieliznę niepalną — podaje Piotr Kowalik jr. W Chinach, które otworzyły się na podmioty z zewnątrz, spółka stawia już pierwsze kroki. To dla niej dobry kierunek, bo w Chinach działa jej partner z własnym zapleczem produkcyjnym. Współpraca jest na tyle bliska, że firmy związały się kapitałowo — każda ma 10 proc. udziałów w spółce partnera. Podbój chińskiego rynku mundurowego to jednak wyzwanie dla cierpliwych.

— Po otwarciu ceny spadły nawet o kilkaset procent. Naszym zdaniem, są obecnie dumpingowe. Nawet z własną produkcją w Chinach nie jesteśmy w stanie być konkurencyjni. Mamy jednak nadzieję na wzrost — mówi Piotr Kowalik jr. Unifeq założył też spółkę w Australii, gdzie liczy na wyższe marże. Tamtejsza armia nie jest zbyt liczna, ale kraj jest bogaty, stawia na jakość i ekologię.

 

© Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Wideo